Content area
Full text
W pierwszej scenie filmu Jagody Szelc samochód opuszcza miasto i odjeżdża na prowincję. Prolog skonstruowany jest w taki sposób, by każde następne ujęcie prezentowało coraz mniej zamieszkałe tereny a jednocześnie przybliżało widza do pojazdu - na początku filmowane z lotu ptaka miasto wygląda trochę jak wielki procesor, później kamera Przemysława Brynkiewicza śledzi samochód, klucząc między drzewami, co przywodzi skojarzenia z „Lśnieniem" Stanleya Kubricka. Już w tej scenie zawiera się trajektoria wybitnego debiutu Jagody Szelc - w trakcie seansu przejedziemy bowiem drogą prowadzącą od znanego do nieznanego, od racjonalizmu do duchowości, od pozorów kontroli do jej zupełnego braku; wreszcie - od dramatu obyczajowego do horroru.
Te pierwsze kategorie reprezentuje Mula (Anna Krotoska), kobieta mieszkająca za miastem z mężem (Rafał Cieluch) i ośmioletnią Niną (Laila Hennessy). Ponieważ dziewczynka przygotowuje się właśnie do ceremonii pierwszej komunii świętej, do domu Muli przyjeżdża jej brat (Rafał Kwietniewski) z żoną (Dorota Lukasiewicz) i dawno niewidzianą siostrą, Kają (Małgorzata Szczerbowska), która - jak szybko się okazuje - jest biologiczną matką Niny. Choć Mula zgodziła się na wizytę siostry, za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego, żeby dziecko dowiedziało się o swoim pochodzeniu.
„Wieża. Jasny dzień.", jak sugeruje już rzadko spotykany dwuczłonowy tytuł, zbudowana została na zasadzie przenikających wszystkie warstwy...