Content area
Full Text
Spójrzmy na ten film jak na obraz jednego wymownego momentu: zgonu. Mistrz slow cinema Albert Serra pokazuje go niemal w zwolnionym tempie. Pamiętajmy też, że potem, czego już nie ma na ekranie, nastąpiła trwająca ponad pięćdziesiąt dni ceremonia pogrzebowa, która zaczęła się od pozostawienia dała na łożu śmierri przez dobę, zabalsamowania zwłok i wystawienia ich na widok publiczny wśród rozmaitych ceremonii. Po kilkunastu dniach przewieziono je do bazyliki Saint-Denis, tam eksponowano przez kolejne czterdzieści dni dla szerokiej publiczności, po czym odprawiono monumentalny pogrzeb z dekoracjami i muzyką. Dopiero wtedy padły słynne słowa: Król umarł, niech żyje król!
Akcja filmu zaczyna się podczas napisów początkowych - gdzieś w tle liter słyszymy powóz pospiesznie toczący się po trakcie. Dwór wraca z polowania z rannym królem. Cała reszta filmu toczy się już w zamkniętej wąskiej przestrzeni wokół łoża umierającego. Władca pozostaje w pozyqi leżącej przez cały czas trwania opowieści. Zaskakujące, jak szybko mijają te dwie godziny, pozornie statyczne. A jednak starzec, który poza dwiema scenami prawie nic nie mówi, tylko nosi wygląd uwiędłego, rozkładającego się całą paletą barw gangreny ciała, magnetycznie przykuwa uwagę. Piana peruki rozlewa się szeroko wokół woskowej twarzy, nadając jej karykaturalny wyraz. Gdy pod koniec filmu piramidalna fryzura zostaje zdjęta, wiadomo już, że Ludwik XIV złożył koronę. Wcześniej wykonuje ostatnie królewskie działania: pozwala włożyć sobie szklane oko, łudząco przypominające jajko, które potem w dzwonkach złotych łyżeczek zostaje...