Content area
Full Text
To nie miesnie. To nie piuca. To serce - wyjasnia z emfaza przyczyne swojego sukcesu ekranowy Lance Armstrong. Z filmem jest zgola odwrotnie: warstwa form alna tworzy solidna tkanke miesniowa, a utrzymana w potoczystym, sprawozdawczym tonie narraq'a rzadko dostaje zadyszki. Brakuje natomiast serca, zdolnego tchnac zycie w historie przecwiczona juz na setki sposobów przez tabloidy, dokumenty, profesorskie analizy.
Tylko bowiem ci, którzy ostatnie lata spedzili w klasztorze, moga nie kojarzyc przypadku Armstronga. Siedmiokrotnego zwyciezcy Tour de France tudziez nieustraszonego pogromcy raka, który nim zostal bohaterem najwiekszej afery dopingowej w dziejach sportu zawodowego, inspirowal rzesze tak cyklistów, jak chorych na nowotwory; zrewolucjonizowal kolarstwo wyczynowe, wyprowadzil je z niszy, zainteresowal nim mass media.
Teraz zas zaciekawil starego wyge Stephena Frearsa, który wespól z doswiadczonym scenarzysta Johnem Hodge'em ("Trainspotting") postanowil skondensowac do raptem stu minut dwie dekady nad wyraz skomplikowanego zyciorysu Teksahczyka, posilkujac sie glównie ksiazka "Seven Deadly Sins" Davida Walsha, dziennikarza "Sunday Timesa" a zarazem demaskatora cesarza koksu. Efekt byl nietrudny do przewidzenia, jeszcze zanim na planie padl pierwszy klaps. Brytyjski rezyser od dawna nie jest juz prowokatorem od "Mojej pieknej...